Tusk
Fleetwood MacOd strony produkcyjnej bardzo miód dla uszu, szczególnie na głośnikach (na słuchawkach, momentami, panning okazywał się dla mnie bardzo irytujący i potrafił odwrócić moją uwagę od muzycznej strony projektu) - ale co się dziwić kiedy wyjebali na produkcję taką kupę forsy. Muzycznie wszystkie kawałki są bardzo przyjemne, jednak w większości nie urzekły mnie od strony kompozycyjnej i zabrakło mi w tym czegoś intrygującego, żebym miał później ochotę wracać do tego albumu jako całości, bo nie wywołał on we mnie większych emocji (wcale nie dlatego, że mój gust opiera się w dużej mierze o mroczne i pokręcone klimaty), z wyjątkiem kilku kawałków które jednak wybiły się ponad szereg i zrobiły na mnie wrażenie. W dużym skrócie: świetny record, ale emocjonalnie dupy mi nie urwał Ulubione kawałki: The ledge (ultra lekki, catchy i energetyczny, bez banalnych rozwiązań mimo wszystko), Sara (nie wiem czemu ale skojarzyło się mi momentami przez melodię z the winner takes it all i zrobiło mi się sentymentalnie, nie przez miłośc do abby, ale ze względu na wykorzystanie tego utworu w jednym z najbardziej emocjonalnych momentów w BTCS XD), Brown Eyes (te laid-back momenty z nutą nostalgii mnie kupiły), Tusk (ten poczatek niesztampowy kompletnie mnie urzekł, chyba najbardziej intrygująca kompozycja z całości jak na moje ucho, ze względu na tą ewoluującą kompozycję - dynamika i zmiennośc jest u mnie zawsze na plus).