Nov 13 2024
View Album
Revolver
Beatles
Ok... zaskakujące. Nie znałem Beatlesów, jak się okazuje (może kojarzyłem głównie wczesne kawałki...?). Zupełnie rozmija się z moim wyobrażeniem, nie spodziewałem się takiej dynamiki, różnorodności, mieszanki stylów.
Momentami brzmią wręcz współcześnie.
Okazuje się, że wiele późniejszych "eksperymentów" muzycznych to bootlegi kawałków z Revolvera. Nieźle. Najbardziej zaskoczony byłem chyba na koniec, "Tomorrow Never Knows" - taki banger w '66...
Kwas rządzi!
4
Nov 14 2024
View Album
Wish You Were Here
Pink Floyd
Świetna muzyczna podróż. Żałuję, że mam chujowe słuchawki, chętnie odsłucham ponownie w lepszych warunkach.
Płyta moim zdaniem mocna nie tylko muzycznie, ale też tekstowo. Pierwsza część "Shine On You Crazy Diamond" to dla mnie absolutny sztos (5/5), potem nie czułem już aż takiego zachwytu, ale dalej solid. Mocne 4 i czekam na inne płyty Floydów.
4
Nov 15 2024
View Album
Heroes
David Bowie
Ciekawa płyta, chociaż nie zwaliła mnie niczym konkretnym z nóg. Na pewno nabiera dodatkowych walorów przy znajomości kontekstu jej powstawania. Muzycznie ciekawa - nawet ciekawsza niż wokalnie, choć myślałem, że to charakterystyczny wokal Bowiego będzie głównym atutem. "Heroes" to faktycznie bardzo dobry kawałek, innym, który przykuł moją szczególną uwagę, był "Moss Garden". Tekstowo całkiem nieźle, zwłaszcza jak na to, że podobno teksty były wymyślane w studiu do istniejącej już linii muzycznej ^^
Bowiego znam głównie z kilku szlagierów i chciałbym na pewno poznać więcej - Heroes dało mi obietnicę, że warto, ale może nie jest to najprzystępniejszy entry point (?).
3,5/5
4
Nov 16 2024
View Album
Layla And Other Assorted Love Songs
Derek & The Dominos
W porządku. Utalentowany, młody Clapton, jeszcze nie wojujący ze szczepionkami. Słuchało się dobrze, chociaż momentami miałem przesyt, za wiele podobnego. Teksty o życiu i miłości, czasem o banalnych prawdach - to nic złego ofc., ale żaden mnie nie urzekł, żaden banał sie został dla mnie ubrany w ciekawe słowa, dające świeżą perspektywę.
Może nie przepadam za tego typu rockującym bluesem, może coś przegapiłem, ale zachwycony po przesłuchaniu nie jestem. Szczególnie rozczarowany też nie... Było OK.
PS wolę nowszą aranżację "Layli" przez Claptona solo, ale może to kwestia efektu stałej ekspozycji, bo to ona głównie leci w radiach... na pewno riff w tej oryginalnej jest cool, trzeba przyznać.
2,5/5
3
Nov 17 2024
View Album
At San Quentin
Johnny Cash
Casha znałem do tej pory tylko z imienia i nazwiska - wiedziałem, że był taki artysta, that's it. Nie wiedziałem nawet, jakiej muzyki do końca się spodziewać. Country... huh!
Nie wiem, na ile to efekt koncertowej wersji, ale damn, świetnie mi się tego słuchało. Strasznie się wciągnąłem w opowiadane w piosenkach historie i to, co pomiędzy. Chociaż potem przeczytałem, że Cash sporo wymyślal i nie był wcale takim outlawem, to uwierzyłem mu - widocznie rzesze fanów w jego czasach też, jego twórczość rezonowała. Przewrotne jest to, że imo dziś mógłby trafić bardziej do czarnych i mniejszości swoim przekazem... znak czasów, I guess.
Świetnie mi się słuchało, "San Quentin" i "A boy named Sue" chyba favs. Kawał historii, w której nie uczestniczyłem i nie jest moja - ale mogę dzięki Cashowi nieco lepiej się wczuć i zrozumieć. Nice!
4
Nov 18 2024
View Album
Yoshimi Battles The Pink Robots
The Flaming Lips
3,5/5
Pierwsze 4 kawałki dla mnie sztos, środek okeej, końcowe 3 znów lepiej. Muzycznie całość mi się podoba, teskstowo raz lepiej, raz gorzej, ale chyba najbardziej się rozczarowałem tym, że oczekiwałem spójności... bo 3 pierwsze kawałki obiecują jakiś storytelling powiązany z tytułem albumu, a potem jest już imo random lyrics compilation :( Ale na pewno warto było posłuchać!
4
Nov 19 2024
View Album
Urban Hymns
The Verve
Ehhh... BitterSweet Symphony to chyba jedna z ważniejszych piosenek w moim życiu - miała na mnie duży wpływ w nastolectwie, do dziś uważam, że jest bardzo dobra i super catchy - ma dobry tekst, jest ciekawie skomponowana, no i ofc doskonale używa klasycznego motywu jako przewodniego. (kurwa, brzmie jak krytyk z Filmweba, nie chciałem xD ).
Urban Hymns to dla mnie spore rozczarowanie - mam wrażenie, że poszli w ilość i zupełnie nie dali rady z jakością. Nie potrafię za bardzo odróżnić od siebie większości piosenek po przesłuchaniu. Nie kupuję większości tekstów, do tego osobiście irytuje mnie fakt, że większość z nich (mam przynajmniej takie wrażenie po przesłuchaniu) opiera się na powtarzaniu w kołko dwóch wersów, jakby były one przejawem geniuszu (a imho zupełnie nie są). Trąci bufoniadą.
Z kawałków, które mi zapadły jeszcze w pamięć, mogę wyróżnić "Drugs don't work" i chyba "Lucky man", przynajmniej złapałem się na tym, że sobie je śpiewam (szczególnie drugs siadło). Nie wiem. może po wielokrotnym przesłuchaniu płyta zyskuje, ale po jednym jestem underwhelmed.
2
Nov 20 2024
View Album
The Velvet Underground
The Velvet Underground
Alright... to było dobre. 1969... shit, aż ciężko uwierzyć. Miałem wrażenie, że słucham czegoś istotnego, przełomowego w swoich czasach. I dziś też to się broni. Przesłuchałem dwa razy i odbiór za drugim lepszy - nie byłem pewien części utworów, ale za drugim razem siadły, zobaczyłem, że mają sens. Kompozycja płyty ma sens. Teksty są dobre, emocjonalne, liryczne, ale nie cringe'owe. Doceniam eksperymenty typu "the murder mystery" - nie jest to najprzyjemniejszy utwór do przesłuchania, ale o dziwo to nie jest tak, że mi się nie podoba, zwłaszcza fragmentami. Nie mam wyraźnego faworyta wśród piosenek, nic też nie jest imo wyraźnie słabsze.
Damn... ja tu słyszę Roxy Music, Myslovitz... pewnie wiele innych, ale to pierwsze, co mi przychodzi do głowy. Ciekawa lekcja i doświadczenie.
4
Nov 21 2024
View Album
2112
Rush
Solidna rockowa płyta, lekko nerdowy klimat. Ciekawy pomysł na całość, inspiracja sci-fi, storytelling, utwory w utworach. Niezłe teksty. Brzmi na klasyk, ale przez to, jak bardzo przeorane zostały podobne motywy muzyczne przez blisko kolejnych 50 lat, nie umiem chyba do końca docenić, zachwycić się innowacyjnością. Dobrze się słuchało całości, naprawdę solidne 3.
3
Nov 22 2024
View Album
21
Adele
Nie no... to było dobre. Adele to niespecjalnie mój klimat (too mellow), znałem oczywiście szlagiery z płyty, ale w kontekście całości jakoś udało mi się ich posłuchać "na świeżo".
Ta dziewczyna ma głos, oj ma, to po pierwsze. Jej głos + chórki, to jak słuchanie pierwszorzędnego gospelu bez boskiego pierwiastka. A ja gospel lubię. Po drugie, szczerość. Szanuję to, może nie umiem utożsamić się do końca z tekstami, ale je kupuję, mają wiarygodny ładunek emocjonalny. Ona to pisała, jak miała 21 lat... Imo pretty nice, dobrze oddaje rozterki tego wieku.
Kawał świetnego popu, Michael Bolton meets Whitney Houston. You go gurl
4
Nov 23 2024
View Album
Songs For Swingin' Lovers!
Frank Sinatra
Nie mogę być tu obiektywny, bo mam słabość do Sinatry :d
Czy znałem całą płytę? Nie.
Czy zmieniła moje życie, usłyszałem coś wyjątkowego, któryś z utworów zdecydowanie się wybijał? Nie.
Czy teksty są wybitne? Raczej nie, chociaż są chwytliwe i zapadające w pamięć.
Czy Frank zadawał się z sycylijska mafią? Najprawdopodobniej tak.
Czy kazał kelnerom dla zabawy okładać się nawzajem po mordach? Być może.
Czy mimo wszystko dobrze mi się słuchało? Bardzo! Do szczęścia brakowało mi tylko gramofonu i kominka, bo jazz/swing/classic pop kojarzy mi się głównie z domowym ciepełkiem :3
Mega wokal, przemiła dla ucha aranżacja - aż chce się wziąć w objęcia swoją ukochaną (albo synka :> ) i po prostu dać się ponieść tańcu.
KlasyG przez duże G
(3,5 / 4 )
4
Nov 24 2024
View Album
Roger the Engineer
The Yardbirds
Ok... jak tak dalej pójdzie, zaraz się okaże, że po 1966 nie wymyślono już w muzyce niczego nowego xD
I loved it. Każdy utwór był inny, każdy coś wnosił. Dobre teksty, świetna muzyka i wykonanie. Kawałki podobały mi się już wersji mono, stereo jeszcze spotęgowało wrażenia.
Krótkie notki z różnych piosenek:
"Over Under Sideways Down" - country + niezidentyfikowane, kobzopodobne instrumenty (?!)
"Lost woman" - fajna jazzowa linia
"I can't make your way" - jowialna harmonijka i tłusty, gitarowy riff
"Hot house of Omagararshid" - ajajaaaa
"Jeff's Boogie" - faktycznie boogie, lel
"Turn into Earth" - w stereo robią robotę ścieżki głosowe <3
Dodatkowe uznanie za zajebistą okładkę z Rogerem the Engineerem, epic.
PS Nienaćpany muzyk to pizda nie artysta.
4,5/5 ---- do 5/5 brakuje pierwiastka "OMFG I pissed my pants and it's changed my whole life"
5
Nov 25 2024
View Album
Beauty And The Beat
The Go-Go's
Not bad!
Muzyka i teksty niezbyt wyrafinowane, ale catchy, dobrze mi się słuchało, spoko poprock wpadający w new wave. Fav energy boosters:
Lust for Love
This town
You can't walk in your sleep
Skidmarks on my heart
Playful & glamorous, rozumiem, czemu dziewczyny odniosły sukces w swoim czasie :>
Pop też trza umić robić, a przez te oczy zielone Belindy Carlisle nieco oszalałem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
3
Nov 26 2024
View Album
Pink Moon
Nick Drake
Ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że wciągnę się w "plumkanie na gitarze", a jednak.
Jest w Nicku Drake'u coś hipnotyzującego - może to kwestia głosu? Może nietypowego "stroju" gitarowego? Albo tekstów, wyjątkowo (moim zdaniem) przenikliwych jak na minimalistyczną formę?
Właściwie łatwiej mi napisać tytuły kawałków, które podobały mi się TROCHĘ MNIEJ od reszty (mam tu na myśli przyjemność ze słuchania):
Things behind the sun
Know
Harvest Breed
From the morning
Słuchając album miałem wrażenie, jakby był próbą oswojenia się ze smutkiem, ale też zaakceptowaniem życiowego minimalizmu, przepełnionego raczej zadumą niż ekscytacją (mid is a new high).
Jest tu trochę goryczy (jak np. w Parasite), jednak "From the morning" na zakończenie daje imo jasną wskazówkę, że Nick nie chce się tu użalać nad sobą, a coś sobie przepracowuje, szuka. Towarzyszymy mu jakby we fragmencie jego osobistej drogi.
Drake zaskakująco umiejętnie pokazuje na Pink Moon, co mu w duszy gra, daje nam szansę wejść w jego buty, poczuć jego emocje... które tak naprawdę okazują się momentami być oddly familiar, choć żyjemy w zupełnie innych czasach (przynajniej miałem takie wrażenie).
Thx Nick for a free ride.
4,5/5
5
Nov 27 2024
View Album
Welcome To The Pleasuredome
Frankie Goes To Hollywood
"pretentious rubbish for which we're rewarded with almost illicit ecstasy ... Frankie makes gullibility fashionable." --- ten cytat z recenzji Carole Linfield chyba najlepiej dla mnie podsumowuje ten album XD
Momentami zabawny, odważny, dość różnorodny w swej prostocie. Baaaardzo pretensjonalny (w kilku tekstach nie rzuca się to aż tak w oczy, za to niektóre są szczerze zabawne w swej ordynarności, tu im się udało XD ).
Nie jest to w żadnej mierze górnolotna sztuka, ale miałem fun ze słuchania, a mega cheesy tekst "Power of love" leci mi ciągle w głowie i nie jest to póki co męczące (idealna piosenka na wolny taniec w podstawówce).
Good effort boys, I think I'm ready to relax ^^
3
Nov 28 2024
View Album
Tigermilk
Belle & Sebastian
Podobało mi się. Śpiewane historie z ciekawą aranżacją muzyczną. Faktycznie czuć czasem inspiracje klasykami jak Nick Drake (nawet wokalnie, jak w "You're just a baby"). Bardzo dobrze imo sprawdziło się "przelamanie" w postaci "Electronic Renaissance".
Imo po kilkukrotnym przesłuchaniu płyta zyskałaby dla mnie więcej, ale trzeba iść dalej :D
It was fiiiiine.
3,4 / 5
3
Nov 29 2024
View Album
New Gold Dream (81/82/83/84)
Simple Minds
Ok, od zera do (prawie) bohatera. New Gold Dream to imo jednak dobra płyta.
Przede wszystkim przemówiła do mnie muzycznie, potrafi wprowadzić w trans, bujać (efekt podbija faktycznie pasujący do tego nieźle wokal). Niemniej jest dość powtarzalna i zastanawiam się, czy i jak szybko by mi się nie znudziła (okaże się ??). Pomogło mi też, o dziwo, olanie zupełnie tekstów i docenianie jedynie słów w kontekście fajnego brzmienia w rytmie.
Top tracks:
Someone somewhere (in summertime)
Glittering prize
Hunter and the hunted
4
Nov 30 2024
View Album
Dusty In Memphis
Dusty Springfield
Hmm... mam problem z tą oceną, bo MNIE NIE BUJA. Co nie znaczy, że uważam Dusty Springfield za złą artystkę.
IMO można ją uznać za brytyjski odpowiednik Anny German, ew. bardziej współczesnej Edyty Geppert. Jestem tbh zdziwiony, że brytyjski - jakoś z góry zakładałem, że to amerykańska wokalistka ("Dusty", tytuł płyty, gospelowe klimaty, itp.), może trochę się na taką stylizowała, ale z tego co czytałem, odniosła sukces głównie w UK. Czy Anna German i Edyta Geppert to kiepskie artystki? Nie, zupełnie nie. Ta druga to nawet ulubiona piosenkarka mojego 70-letniego ojczyma. No właśnie... wydaje mi się, że to może być znak czasów, albo mój personalny odbiór, bo to dla mnie taki boomer vibe.
Piosenki były przyjemne, kilka nawet przykuło moją uwagę. Na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje utwór "Son of a preacherman", który wydaje się być ponadczasowy.
Imo dobre, szanuję, ale nie doceniam.
3-/3
3
Dec 01 2024
View Album
The Band
The Band
Znów mam poczucie, że dobry zespół, ktorego nie potrafię do końca docenić.
Ciekawie opowiedziane historie (znów - nie moje, ale mozna wejść w czyjeś buty), w porządku głos i nutka country-rockowa. Brzmi na klasyk, ale... nie do końca mój klimat. Mam wrażenie, że przez lata powstało już tyle wariantów podobnej muzyki, że dziś ciężko, by zrobiła wrażenie
Dobrze znać, ale nie wrócę - no chyba że gdzieś na wycieczce po USA, przy ognisku, rzewnie odśpiewamy coś wspólnie z lokalnymi białasami, wtedy sztosss.
Favs:
Across the Great Divide
The Night They Drove Old Dixie Down
When You Awake
3