Całość brzmiała jak jedna bardzo długa i bardzo średnia piosenka, trochę te piosenki wszystkie takie same były. Generalnie nie było to nieprzyjemne do słuchania, ale myślę, że nigdy więcej tego doświadczenia nie powtórzę.

Większości nie znałam, ale giga fajne

Time to Pretend, Electric Feel i Kids przesuper, generalnie bardzo spoko album, chyba jedyny utwor ktory srednio mi sie podobal to of moons, birds & monsters.

Znam na pamięć, ale przyjemnie było wrócić do tego albumu, bo ostatni raz przesłuchałam go w całości prawdopodobnie jeszcze w czasach gimnazjum. Szepty w Damage Inc przesuper. Mocne 4.

No powiem szczerze - niezbyt mi się podobało

W sumie nie wiem, bardzo krotkie i takie nijakie

Każda piosenka brzmi jakby była z innego albumu, ale w sumie spoko

Gdyby nie Bongo Bong i Welcome to Tijuana to prawdopodobnie dałabym 2

Zdecydowanie nie zawiodłam się tytułem - pierwszy album od dłuższego czasu, który przesłuchałam uważnie zamiast tylko puścić w tle i generalnie takie 4.5/5, ale daję 5 za super teksty.