1001 Albums Summary

Listening statistics & highlights

650
Albums Rated
2.89
Average Rating
60%
Complete
439 albums remaining

Rating Distribution

How you rate albums

Rating Timeline

Average rating over time

Ratings by Decade

Which era do you prefer?

Activity by Day

When do you listen?

Taste Profile

1960s
Favorite Decade
Psychedelic-rock
Favorite Genre
US
Top Origin
Critic
Rater Style ?
51
5-Star Albums
103
1-Star Albums

Taste Analysis

Genre Preferences

Ratings by genre

Origin Preferences

Ratings by country

Rating Style

You Love More Than Most

Albums you rated higher than global average

AlbumYouGlobalDiff
Ingenue 5 2.94 +2.06
Heavy Weather 5 2.99 +2.01
NEU! 75 5 3.09 +1.91
Bizarre Ride II The Pharcyde 5 3.13 +1.87
The Holy Bible 5 3.14 +1.86
The Hangman's Beautiful Daughter 4 2.15 +1.85
Ladies And Gentlemen We Are Floating In Space 5 3.15 +1.85
Songs Of Love And Hate 5 3.21 +1.79
American Beauty 5 3.24 +1.76
Liquid Swords 5 3.28 +1.72

You Love Less Than Most

Albums you rated lower than global average

AlbumYouGlobalDiff
Back In Black 1 3.86 -2.86
In Rainbows 1 3.84 -2.84
Master Of Puppets 1 3.73 -2.73
Jagged Little Pill 1 3.72 -2.72
Dummy 1 3.71 -2.71
With The Beatles 1 3.66 -2.66
Highway to Hell 1 3.66 -2.66
Moving Pictures 1 3.58 -2.58
1984 1 3.51 -2.51
Arrival 1 3.5 -2.5

Artist Analysis

Favorite Artists

Artists with 2+ albums

ArtistAlbumsAverage
The Doors 3 5
Bob Dylan 6 4.33
Steely Dan 4 4.5
Leonard Cohen 3 4.67
Jimi Hendrix 3 4.67
Kanye West 2 5
Black Sabbath 3 4.33
Neil Young 3 4.33
Nick Drake 3 4.33
The Rolling Stones 3 4.33
The Smiths 3 4.33

Least Favorite Artists

Artists with 2+ albums

ArtistAlbumsAverage
PJ Harvey 4 1.25
Radiohead 4 1.25
Blur 2 1
Jane's Addiction 2 1
Pet Shop Boys 2 1
Hole 2 1
AC/DC 2 1
Missy Elliott 2 1
The xx 2 1
Sepultura 2 1
Elvis Presley 3 1.67
Björk 3 1.67
Super Furry Animals 2 1.5
My Bloody Valentine 2 1.5
Fiona Apple 2 1.5
Portishead 2 1.5
George Michael 2 1.5
Dusty Springfield 2 1.5
Def Leppard 2 1.5
ABBA 2 1.5
Sonic Youth 5 2.2

Controversial Artists

Artists you rate inconsistently

ArtistRatings
Siouxsie And The Banshees 1, 4
The Beach Boys 5, 2
Beatles 1, 2, 4, 3, 5, 4
Metallica 1, 2, 4

5-Star Albums (51)

View Album Wall

Popular Reviews

The Incredible String Band
4/5
Wyspy nareszcie obrodzily albumikiem, ktory jest dla mnie calkowitym zaskoczeniem, dodatkowo pozytywnym zaskoczeniem, bo jak inaczej mozna okreslic psychodeliczny folk prosto ze szkocji, the incredible string band to duet mike herona i robina williamsona, ktory stworzyl naprawde ciekawy stylistycznie material, zarowno jesli chodzi o czesc liryczna, jak i wykorzystane instrumenty, bo tych jest tutaj od groma, a ich dzwieki sa tak egzotyczne, ze polowa nazw nic mi nie mowi, guitar, gimbri, penny whistle, percussion, pan pipe, piano, oud, mandolin, jaw harp, chahanai, water harp, harmonica, tak sie prezentuje repertuar pana herona, natomiast williamson troche skromniej, ale nadal bardzo orientalnie, sitar, Hammond organ, guitar, hammered dulcimer, harpsichord, slychac ze album nagrany przy wykorzystaniu mocnego overdubowania, ale jednoczesnie brzmi nadal jako jednolita kompozycja, pojawia sie na plycie takze kilku muzyantow studyjnych, ktorych glowna rola sa spiewy w harmoniach jak na swift as the wind, jak zabawy overdubem, to nie moglo zabraknac wykorzystania kanalow i przestrzennosci dzwiekow, szepty zza sceny, dzwieki przemieszczajace sie z jednego kanalu na drugi, stopniowanie decybeli, najwiekszym zbiorem zabaw dzwiekiem na plycie bedzie najdluzszy trak, czyli a very cellular song, ktory jest kondensacja brzmienia tej plyty, co do tekstow, to obaj tworzyli swoje kawalki oddzielnie i slychac to po ich kontencie lirycznym, williamsonowe sa o wiele bardziej zawile przez wrecz katujace wykorzystanie idiomow, czy tez nawiazan metafizoczno mitologiczno spirytualistycznych, najbardziej to oczulem na kawalku the minotaurs song, pisanego z prespektywy tytulowej bestyji, natomiast heronowe kompozycje wydaja sie byc mniej skupione wokol wnetrza, a staraja sie interpretowac to co nas otacza, chociaz cellular song jest jego, jesli chodzi o wokale to przypominaja one w niektorych momentach wrecz qawwali, zwlascza gdy odpali sie jakas sitarka, na plejaka dodaje wspominanego cellulara, the water songa i nightfalla, dawno nie bylem tak pozytywnie zaskoczony muzyka wyspiarska z tej listy
6 likes
Prince
4/5
Calkiem niedawno przesluchalem purple raina poza listowym chalengem, bo jesli artysta/albumik zawiera w sobie tyle referencji bizarnych, to cos musi byc na rzeczy, i dokladnie tak bylo, dziwne ze opis albumiku nie wspomina, ze nagrany zostal on za banda the revolution, jako ze nie mialem okazji poznac sie wczesniej na poprzednich albumikach princowych i jego karierze, to aspekty autobiograficzne zawarte w tym albumiku dla mnie nie istnieja, ale podobno sa, bo sama plyta jest soundtrackiem do filmu o takim samym tytule, co wyroznia albumik, charyzma i energia princowata ktora sie z niego wrecz wylewa, zwlaszcza na 3 ostatkich trakach, ktore byly nagrywane live, wiec tytulowy purple rain jest to wersja koncertowa, oczywiscie edytowana i overdubowana, ale jednak czuc zycie w tym co slychac, mimo ze to prince byl glowna sila sprawcza za konceptami, to jednak tutaj banda revolutionowa dala mu dobry backup do tych pomyslow zapewniaja silidne gransko, nieprzesadzana ilosc synthow, co tak bardzo boli pop tamtego okresu, co do strony lirycznej, to jest tak szczera, ze w niektorych momentach az obsceniczna, jak na traku darling nikki , wiec nie bez powodu byl demonizowany jako spiewany zbereznik, nie moge sie przyczepic nawet do wycia na the beutiful ones, jak zazwyczaj bym zrobil, bo jest to tak ekspresyjnie wyjcowane, nie wiem gdzie slyszalem take me with u, ale wydaje mi sie ze musiala to byc jakas giera lub hinska bajka, ewentualne kompozycja oparta na tym traku, bo sluchajac tego mam lekkie deja vu, leci na plejke, kolejny trak to when doves cry, no i tytulowy purple rain, ktory jako najdluzszy trak albumiku, 8 minut, jest spokojnym kloserem niespokojnego albumu, jesli jackson byl krolem czarnego popowego granska, tak prince niech bedzie princem w moim rankingu popowych legend
1 likes
Fiona Apple
1/5
Album ktory przesluchalem, a zapomnialem dodac jakiegos wpisu listowego, wiec jeszcze raz musialem przesluchac, co wyjasnilo brak zapalu do opisywania plyty, bo jest to tragicznie nudny popowy rok bardzo niebabskiej baby, ktora zostala dobrze wyprodukowana, bo wszedzie slychac napracowanko zarowno wsrod instrumentali, ktorych jest od groma pianina, cymbaly, klarnety i dwadziescia innych wydawaczy dzwiekow, ktorych nazwy nawet nie proboje zgadywac, po produkcje bo wszystko brzmi czysto, az dziwne jak na album debiutancki material 18 letniej wokalistki, ale to jest jeden z tych albumow pod tytulem robimy gwiazde, bo bacground sie zgadza, tragiczna historia sie zgadza, wiec czemu by tego nie sprzedac, dodatkowo przewijajacym motywem na plycie jest pokazanie innym, ze sie do czegos doszlo, robiac muzyke na taka skale, oczywiscie glownym punktem jest milosc, oczywiscie smutna, niezrozumiana, po przejsciach, wiec 18 letnia fiona opowiada jak jej ciezko w zyciu po gwaltach w mlodosci i ciezkiej pracy aby nagrac ten material, jak to ciezko kobiecie zrobic kariere z powodu zbyt szykjownego wygladu, material sciskajacy seruszko kazdego sojowego zjadacza popu, ciezki odsluch przez swoj klimat naturalnej sztucznosci, wokale tak samo nie draznia ucha, ale nie sa czyms co by sie chcialo sluchac, bo nie slychac tego kto wydaje dzwiek, dobrze przedstawia to okladka, ktora prawdopodobnie jest mugowym szotem fiony i wyglada on rowniez nijako, niebieskie oczy w ktorych nic nie widac, taki tez jest caly album, na plejke wrzucam criminala, najbardziej cringowalny trak, wiec przynajmniej sie czyms wyrozniajacy
1 likes
Happy Mondays
4/5
Tym razem tak wyspiarsko undergroundowy albumik, ze az zwiazany z manchesterem, bo wedlug wiki jest to gatunek zwany madchester, a czym jest ten oblakany czester, wiec jest to muzyka z pogranicza funka roka, na ktora powstanie miala wspolczesna scena rave, wiec rok 88 muzyka elektro i mordownie ekstazowo lsdowe menczesteru, takie jest wlasnie tlo tego albumiku, juz nawet teraz slysze, ze ciekawie musi to brzmiec jeszcze pod wplywem psychoaktywnoych substancji, syntezatorowe noisy jak na moving in with daja ciekawe efekty, dobry odsluch, bo nie slyszalem jeszcze czegos podobnego, ozywienie psychodelicznego rokowania w nowej orginalnej postaci, tutaj syntezatory klawiszowe, a zaraz ktos na sitarce robi solowke, przy czym wokalista sobie gwizda na wszystko, doslownie, a co do wokalu, to nie jest to spiewanie wyczynowe a raczej spiewanie psychodeliczne, wiec tez dosc specyficzne, widoczne jest wykorzystanie substancji podczas tworzenia tej plyty, ale o dziwo nie ucierpiala na tym produkcja, bo albumik jest jakosciowy jesli chodzi o mastering, sprawdzam kto tam to mixowal, a to pan Martin Hannett od joy division, wiec swiatowej klasy producent, liczynie jest to zabawa w narkotyki, glowny motyw, na plejaka leci wrote for luck, brain dead i country song, jak bedzie okazja trzeba przesluchac jak wypada reszta dyskografii bandy, albo raczej ich lidera Ryderowego, bo widze, ze sporo stuffu pod innymi bandami rowniez tworzyl
1 likes
Gang Of Four
4/5
Albumik post punkowy, znany i lubiany, brak tu jakichkolwiek zapychaczy, kazdy kawalek niesie jakas historie, jak na ponad punkowy album motywami jest oczywiscie wszystko na litere K, od kapitalizmu, przez konsumpcjonizm po konformizm, oczywiscie motywy milosci o seksu takze sa mocno obecne, ale da sie wyczuc, ze glownym theme materialu jest alienacja czlowieka w dziesiejszym spoleczenstwie, nawet na okladce juz jest historia obrazkowa z kowbojem i indianinem, natomiast na pleckach plytki jest stary pijany, nie w wannie, ale i tak niszczacy zycie rodzinne, na plejliste leca kawalki damaged goods oraz at home hes a tourist
1 likes

1-Star Albums (103)

All Ratings

Critic

Average rating: 2.89 (0.36 below global average).